Javascript is required

Radość pisania. Wywiad z Małgorzatą Strzałkowską

20.02.2019

Szkoła podstawowaEdukacja wczesnoszkolna
Podziel się
Rozkładówka z wierszykami dla dzieci.

- Gdybyś miała jednym słowem określić, czym jest dla Ciebie pisanie, co to byłoby za słowo? Wszystkim! To pierwsze słowo, jakie mi przychodzi do głowy. Ale jednym słowem chyba się tego nie da określić. Pisanie jest dla mnie przede wszystkim radością, jest pracą, a czasem jest ciężarem.

- Praca - to jasne, a z czego płynie radość?

Pisanie pozwala mi żyć tak, jak chcę i lubię. Siedzę sobie w mojej wieży na piątym piętrze, bez nadmiaru bodźców płynących na przykład z najnowszych wiadomości, i piszę. Kiedy już napiszę, to na końcu jest satysfakcja, ale w środku, w czasie pisania, jest właśnie radość. Radość z posługiwania się językiem, radość z odnajdowania właściwego słowa. Większość tekstów, które piszę, jest zabawna, więc kiedy czytam, co napisałam, to się śmieję.

- I nie wstydzisz się tak śmiać?

Ani trochę! Łatwo mi jest sięgać do tego, co nazywamy „wewnętrznym dzieckiem”. Myślę, że te moje wiersze i opowiadania śmieszą małą Małgosię, która wciąż jest we mnie. A poza tym, jeśli coś mnie bardzo bawi, to znak, że czytelnicy też się będą śmiali. W ten sposób dają mi znać, że akceptują tę małą Małgosię we mnie. A ja dzięki temu się cieszę, że mogę być sobą.

- To radość, a co jest w takim razie ciężarem?

Ciężarem bywają nieustające telefony. Moja praca to nie tylko pisanie, ale także przyjmowanie zamówień, uzgadnianie szczegółów, umawianie terminów spotkań autorskich. To wszystko wybija z rytmu, odrywa od pisania.

- Rym, rytm, potoczystość i naturalność frazy sprawiają, że w pełni zasługujesz na tytuł Mistrzyni Mowy Polskiej…

Ależ ja używam słowników, mam ich całe mnóstwo i nieustannie do nich sięgam!

- To bardzo pouczająca wiadomość, nie tylko dla najmłodszych czytelników, ale chciałem zapytać przy tej okazji, jacy są mistrzowie Mistrzyni?

Uwielbiam Fredrę, który pisze moim ukochanym ośmiozgłoskowcem. Dobrze, że nakręcono „Zemstę”, bo Fredry należy słuchać, a nie tylko go czytać. Na pewno moimi mistrzami są Gałczyński, Tuwim, Leśmian, Pawlikowska-Jasnorzewska, Norwid, Wyspiański. No i Brzechwa. Uwielbiam „Pana Kleksa”! A kiedy odpoczywam, sięgam po Agathę Christie.

- Czyli sami klasyczni klasycy, choć z różnych sfer i czasów?

Tak. Jeśli chodzi o sposób pisania mam jeszcze jednego autora, który zrobił na mnie duże wrażenie. Tadeusz Borowski. Czytałam jego opowiadania w szkole, jeszcze wcześniej, niż były lekturą. Borowski opisuje emocje nie słowem, ale obrazem i to jest mi bliskie. Myślę, że emocje lepiej jest pokazywać („zwiesił głowę”), niż nazywać („był smutny”). A właśnie, emocje! W ogóle nie rozumiem osób, które piszą samym tylko intelektem. W pisaniu chodzi przecież o przekazywanie emocji!

- Skoro mowa o emocjach, to do której swojej książki masz szczególny sentyment?

Do „Zielony i Nikt”. To krótka przypowieść o drodze, prowadzącej do przekraczania własnych ograniczeń. Ograniczeń, czyli studni, w których wszystkim nam - i małym, i dużym - zdarza się utknąć. Oby tylko na jakiś czas. Bo przecież nad tymi studniami jest niebo, bezkresne niebo...Mam też sentyment do „Leśnych Głupków”. Na pewno dlatego, że te Leśne Głupki stale siedzą przy mnie i pomagają mi w pisaniu. Zresztą sama jestem takim leśnym głupkiem.

Na gałęziach, zbite w kupki, 
siedzą sobie Leśne Głupki, 
siedzą sobie dniem i nocą, 
siedzą - lecz nikt nie wie po co. 
Czasem któryś coś zanuci, 
głupek w głupka szyszką rzuci...
Grzmi ze zgrozą stara sowa: 
- Na ich widok boli głowa! 
Siedzą takie - po co? Na co? 
Leśne Głupki - ot, ladaco! 
Lis z niesmakiem kręci szyją: 
- W jakim celu one żyją? 
Może nawet mądre, śliczne 
lecz zupełnie niepraktyczne!

- Podręczniki muszą być praktyczne, a Ty piszesz przecież teksty do podręczników. Co w tego rodzaju twórczości jest wyjątkowego?

Konieczność dostosowania się do sztywnych wymagań dydaktycznych. Na przykład przy pisaniu tekstów z kilku liter, kiedy nie mogę nic dodać ani nic odjąć. Czasami jednak takie ograniczenie pomaga. Mówię sobie wtedy, że nie mam do dyspozycji całego Kosmosu, tylko jego wycinek – i z niego korzystam. W pierwszej chwili, kiedy usłyszałam o wszystkich oczekiwaniach wydawcy, powiedziałam, że napisanie takich tekstów jest niemożliwe. A potem przekonałam się, że nie tylko jest możliwe, ale nawet – że trzymając się zadanych reguł, udaje się stworzyć coś, co jest zabawne. To przełamywanie siebie stanowiło dla mnie najtrudniejszy, ale i najbardziej satysfakcjonujący element pracy nad podręcznikiem.

- Tworzysz krótkie formy - wiersze, opowiadania… Czy nigdy nie korciło Cię, żeby napisać coś dłuższego? Jakąś grubą powieść?

Nigdy! Ja po prostu nie mam cierpliwości. W życiu pozapisarskim też lubię takie czynności, których efekty szybko widać. Lubię myć okna, a nie znoszę myć lodówki w środku. Czyste okno widać od razu. A lodówkę czyści się długo, a w dodatku potem zamyka i żadnego efektu nie widać!

- Bardzo dziękuję za rozmowę i życzę Ci wielu radości przy pisaniu kolejnych książek, z których radość będą mieli czytelnicy.

Szkoła podstawowaEdukacja wczesnoszkolna
Podziel się