Specjalne potrzeby edukacyjne wiążą się często z koniecznością zaangażowania rodziców w proces terapeutyczny. Jak to robić z sukcesem, podpowiada Anna Tulczyńska, psychoterapeutka
Każda terapia to wyzwanie...
Dlaczego możliwości? Chyba najważniejsze są potrzeby dziecka?
Czemu tak ważne jest szukanie wspólnych rozwiązań?
Tylko wtedy uda nam się harmonijnie współdziałać. Rodzic, który ma poczucie, że terapeuta go do czegoś zmusza albo wymaga od niego rzeczy, na które on nie ma przestrzeni, zamyka się i zaczyna unikać kontaktu, a to najprostsza droga do zaprzepaszczenia pracy terapeutycznej. Jej sensem jest harmonijna współpraca na linii dziecko–rodzic–terapeuta. Bo przecież to trójkąt ekspertów. Dziecko to ekspert, który zna siebie i swoje potrzeby, rodzic to ekspert, który zna swoją rodzinę, swoje dziecko i swoje możliwości – czasowe, przestrzenne, emocjonalne, a terapeuta to ekspert, który zna metodykę pracy. Praca w domu ma wynikać z ustaleń tych trzech „specjalistów”.
Czy to znaczy, że dziecko też powinno być partnerem w ustalaniu planu terapeutycznego?
Tak, choć oczywiście w ograniczonym stopniu. Za to powinno mieć poczucie sprawstwa, choćby na poziomie podstawowym: czy woli ćwiczyć teraz, czy za 10 minut, czy najpierw chciałoby wykonać to, a może inne zadanie. Powinno mieć poczucie, że coś od niego zależy, a co za tym idzie, czuć się bardziej odpowiedzialne za swoje działania. Z pewnością dziecko nie powinno podejmować decyzji, czy w ogóle ćwiczyć, bo jeśli jest taka konieczność, to nie należy z nią dyskutować.
Czyli nawet jeśli nie chce, to zmuszać je do tego?
Anna Tulczyńska - psycholog, psychoterapeutka, socjoterapeutka.
Autorka licznych publikacji poradnikowych dla nauczycieli i rodziców.